Sorrentino. Nie tylko wielkie piękno, ale i odkrycie, że kino niesie pocieszenie podobne do powieści Myśliwskiego czy Pavla.
* Młodość
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą atrakcjony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą atrakcjony. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 17 września 2015
niedziela, 2 sierpnia 2015
Piekielna poczta
Po Dziwnym przypadku psa nocną porą, kolej na Piekło pocztowe. Nie wiem czy wystarczająco ambitnie, ale Starość może być za ciężka. W końcu chodzi o przyjemne powroty do domu, a nie pogłębioną skoliozę. Nie ma się też co dobijać. Podobno twardo chodzę po ziemi i ma to coś wspólnego z moją nieromantyczną naturą. Ale i tak zdarza mi się płakać w N85.
poniedziałek, 6 lipca 2015
Świńska hemoglobina
Oui! też mam coś ze świni i powinnam staranniej weryfikować numery telefonów - jedne zachowywać, inne usuwać - żeby trawa nie psuła więcej portera. Nowe dewizy zawsze na propsie: jedz, pij, tańcz i ignoruj szczeniaki. Poza tym przeżyliśmy :) Disturb, Tom Dodell, Hoser, Andrzej, Chet Fucker i Vaccum cleaner też dali radę. Królem imprezy został Fismoll, a nadwornym błaznem - Bartosz S. z Onetu. Borsuczy kuc zbierał plastikowe kubki, a ja muszę wpaść do Tigera po paczuszkę długosezonowych truskaweczek (nadadzą się na wyrafinowaną bransoletkę dla damulki).
poniedziałek, 16 marca 2015
Ersatz und Weltschmerz
Z okazji ostatnich wolnych dni urządziłam sobie w domu festiwal filmowy. W zasadzie nadrobiłam trochę zaległości. Chociaż mój mały wewnętrzny Freud złośliwie podpowiada, że to najzwyklejsze substytuowanie. Możliwe. Ale przynajmniej nie mogłam narzekać na towarzystwo w ostatnim tygodniu:
Bardzo dobry. Kolejna świetnie wyważona tragikomedia, do której będę wracać.
Kobiecy do szpiku kości.
Bardzo estetyczny i smutny. Zastanawiam się czy bardziej podbił moje serce czy ucho. Umysł niewątpliwie wprowadził w stan katartyczny.
Bardzo kolorowy, ale mało finezyjny. Dużo zbliżeń na usta, w które wślizguje się makaron albo inne jedzenie. Raczej bez olśnień i utożsamień.
Bardzo ciemny. "Kolor, którego czasem nie rozpoznajemy, (...). Kolor, który przypomina, że czasem się mylimy, a rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają*". Przede wszystkim nie za ciemny, zapobiegający zaćmie. W sensie: bardzo dobry.
* cyt. za: http://www.filmweb.pl/Granatowy.Prawie.Czarny
Bardzo dziwnie przetłumaczony tytuł (org. This Must Be the Place), ale od razu polubiłam rachityczną dykcję głównego bohatera. Chociaż wolę Sorrentino w wydaniu Wielkiego piękna.
Bardzo apetyczny z komentarzem podanym z offu (zawsze na plus). Kobiecy w dość miałki, jakkolwiek estetyczny sposób.
Bardzo przewidywalny. Ale on tak ładnie ją całował.
Sierpień w hrabstwie Osage
Bardzo dobry. Kolejna świetnie wyważona tragikomedia, do której będę wracać.
Kobiecy do szpiku kości.
Samotny mężczyzna
Bardzo estetyczny i smutny. Zastanawiam się czy bardziej podbił moje serce czy ucho. Umysł niewątpliwie wprowadził w stan katartyczny.
Jedz, módl się, kochaj
Bardzo kolorowy, ale mało finezyjny. Dużo zbliżeń na usta, w które wślizguje się makaron albo inne jedzenie. Raczej bez olśnień i utożsamień.
GranatowyPrawieCzarny
* cyt. za: http://www.filmweb.pl/Granatowy.Prawie.Czarny
Wszystkie odloty Cheyenne'a
Bardzo dziwnie przetłumaczony tytuł (org. This Must Be the Place), ale od razu polubiłam rachityczną dykcję głównego bohatera. Chociaż wolę Sorrentino w wydaniu Wielkiego piękna.
Czekolada
Bardzo apetyczny z komentarzem podanym z offu (zawsze na plus). Kobiecy w dość miałki, jakkolwiek estetyczny sposób.
Powrót do Garden State
Bardzo przewidywalny. Ale on tak ładnie ją całował.
piątek, 6 marca 2015
Zamknięcie miesiąca
Przez ponad dwa lata miesiąc kończył się w pierwszym tygodniu kolejnego. Już niedługo marzec skończy się w kwietniu, dzisiaj pora zakończyć luty. To były dwa miesiące dobrych lektur. Odkryciem ostatniego sekstantu był Zajdel i Lem, dokładniej: Paradyzja, Limes inferior i Powrót z gwiazd. I podczas gdy Zajdel bywał momentami toporny, Lem zdobył moje serce lekkością snucia dialogów i tkania sukien. Sądziłam, że bezwarunkową miłością obdarzę też Weronikę Murek, ale na razie to chyba tylko płochliwe zauroczenie. Jej Uprawa roślin południowych metodą Miczurina zatrzymuje, zastanawia, ale też czasami zatrzaskuje. Nie tylko drzwi przed nosem, ale i z impetem łapie w potrzask (niewątpliwie lektura dla dociekliwych). Wśród długich tytułów znalazł się ostatnio też: Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian Ziemowita Szczerka. Książka, która dość długo czekała na swoją kolej, a przeczytała się bardzo szybko. Odnoszę tylko wrażenie, że bardzo szybko też o niej zapomnę. Na pewno zapamiętam "ukrainizację całej Ukrainy", ale jednym słowem: dobra niezobowiązująca przyjemność. Wśród kinowych atrakcji do godnych polecenia zaliczyłabym Birdmana, Dzikie historie i Między nami dobrze jest. Słodko-gorzkie znakomite trzy tragikomedie. Nawiasem mówiąc wyśmienita była też wystawa w Zachęcie Adoracja słodyczy. Słodka para Zuzanny Janin (Słodka dziewczyna, Słodki chłopak - drut, wata cukrowa) wywołała u mnie rodzaj rzadkiego uśmiechu, który wynika z zachwytu nad genialnym w swojej prostocie konceptem. W domu z kolei uśmiechałam się podczas oglądania dwóch filmów: Smak życia 3 i Pora umierać. Jeśli tylko zaczną mnie odwiedzać Hegel i Schopenhauer mogę starzeć się samotnie.
Teraz na liście najbliższych lektur pojawiły się:
- M. Szejnert, Usypać góry
- A. Boćkowska, To nie są moje wielbłądy
- L. Hermetz, Alicyjka
- S. de Beauvoir, Druga płeć
- S. Lem, S. Mrożek, Listy
A nie mówiłam, że początek roku zawsze szybko mija?
niedziela, 11 stycznia 2015
Torebka ciągle parzy
Z nowym rokiem prężnym krokiem! Długo myślałam o 2014 jak o zdychającej ostrydze. Dzisiaj przyszło mi stwierdzić, że nie było tak źle. Przede wszystkim chyba całkiem dobrze udała się realizacja planu teatralnej reaktywacji mojego życia. Z zobaczonych: "Wiśniowy sad", "Mistrz i Małgorzata", "Iluzje", "Bez wyjścia", "Rzecz o banalności miłości", "Baldanders", "Dowód na istnienie drugiego", "Ożenek" pierwsze miejsce przyznałabym "Iluzjom" (polecam i pójdę drugi raz jak bonie dydy). Bardzo się cieszę, że mogłam też odkryć Teatr Malabar Hotel (oglądanie i słuchanie Marcina Bikowskiego to czysta przyjemność). Do wizualnych olśnień zeszłego roku bezapelacyjnie należy również "Wielkie piękno" (P. Sorrentino, 2014) oraz "Amarcord" (F. Fellini, 1973). Dobrze było też odkryć na nowo balet ("Romeo i Julia"). Po niemal 20 latach nie zajmowało już mnie przede wszystkim liczenie kryształów w żyrandolach, a przerwa nie wydawała się tak zbawienna. Z przeczytanych do najważniejszych, bez zaskoczeń dla samej siebie, zaliczyłabym "Wschód" Stasiuka, ale też: "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Aleksijewicz, "Bukareszt. Kurz i krew" Rejmer oraz "Mundrą" Szwed. Muzycznie mogłam usłyszeć na żywo Daughter, Foals i Parov Stelar. Życiowo udało mi się: przebiec 10 km i dostać za to medal :) (niestety po tym fakcie odpuściłam bieganie, co trzeba będzie zmienić w 2015); dostać się na bułgarystykę, która sprawia mi dużo frajdy oraz wziąć udział w zbiórce (i namówić do niej znajomych) książek dla pacjentów oddziału onkologicznego. Wiele radości sprawiło mi też przemierzanie połowy "Wielkiego Szlaku Beskidzkiego" oraz upajanie się belgijskim piwem.
Co dalej? Na pewno chciałabym skoczyć ze spadochronem i nauczyć się irlandzkiego tańca. Ale nie są to postanowienia na 2015, a na najbliższy czas.
W planach na najbliższy czas też są:
1) "Wielkie oczy"
2) "Dzikie historie"
3) "Między nami dobrze jest"
4) "Szczury"
5) wystawa Chrisa Niedenthala "1973 - 1989. Wybrane Fotografie"
6) wystawa "Adoracja słodyczy"
7) wystawa "Postęp i higiena"
8) donacja krwi
Co dalej? Na pewno chciałabym skoczyć ze spadochronem i nauczyć się irlandzkiego tańca. Ale nie są to postanowienia na 2015, a na najbliższy czas.
W planach na najbliższy czas też są:
1) "Wielkie oczy"
2) "Dzikie historie"
3) "Między nami dobrze jest"
4) "Szczury"
5) wystawa Chrisa Niedenthala "1973 - 1989. Wybrane Fotografie"
6) wystawa "Adoracja słodyczy"
7) wystawa "Postęp i higiena"
8) donacja krwi
Subskrybuj:
Posty (Atom)