Bo czasem realizacja aktu mowy nie idzie w parze z kompetencjami mówiącego w zakresie tworzenia zdań. Co prawda zawsze można spróbować nadrabiać miną albo animacją. Stracić coś w tłumaczeniu (jak Gondry w rozmowie z Chomskim). Ale rytm zdania bywa rytmem serca. Słowa zdradzają mniej. Można w nich przebierać, a nawet coś ubrać i ugrać dla siebie. Od słowa do słowa układać wszystko w porządku. Za każdym razem zaczynając od najbardziej ulubionych albo najśmieszniejszych: bambetle, świńskim truchtem, impresario, leprozorium, kejter, naduś, chochołowski, kapota.
Bo rtęć wie dlaczego porządek linearny nie idzie w parze ze strukturalnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz