Etykiety

czwartek, 17 września 2015

niedziela, 16 sierpnia 2015

Kaczka i super kameleon

Bo gdy tak wiele zależy od informacji wizualnej, bardzo łatwo przeoczyć co się dzieje pod wodą. Można próbować wyczytać coś między wierszami. Można nie odpisywać na wiadomości. I tak nie zapamięta się wszystkiego. Nie wszystko się zapomni.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Piekielna poczta

Po Dziwnym przypadku psa nocną porą, kolej na Piekło pocztowe. Nie wiem czy wystarczająco ambitnie, ale Starość może być za ciężka. W końcu chodzi o przyjemne powroty do domu, a nie pogłębioną skoliozę. Nie ma się też co dobijać. Podobno twardo chodzę po ziemi i ma to coś wspólnego z moją nieromantyczną naturą. Ale i tak zdarza mi się płakać w N85.

niedziela, 12 lipca 2015

Bora et labora

W wolnym tłumaczeniu: plażuj i pracuj. Nic więcej nie pozostaje. Mija lipiec, minie też sierpień. Czekam na zapach jesiennych liści "dwuznaczny jak zniszczenie". To trochę paraliżujące, kiedy lunatykujesz w pustym mieszkaniu. 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Świńska hemoglobina

Oui! też mam coś ze świni i powinnam staranniej weryfikować numery telefonów - jedne zachowywać, inne usuwać - żeby trawa nie psuła więcej portera. Nowe dewizy zawsze na propsie: jedz, pij, tańcz i ignoruj szczeniaki. Poza tym przeżyliśmy :) Disturb, Tom Dodell, Hoser, Andrzej, Chet Fucker i Vaccum cleaner też dali radę. Królem imprezy został Fismoll, a nadwornym błaznem - Bartosz S. z Onetu. Borsuczy kuc zbierał plastikowe kubki, a ja muszę wpaść do Tigera po paczuszkę długosezonowych truskaweczek (nadadzą się na wyrafinowaną bransoletkę dla damulki).

sobota, 27 czerwca 2015

Mąk-pasz, czyli świńska pożywka

Na ciele rozmażę z mych łez tatuaże, czyli balujemy na trzydziestym drugim. Nie jestem już ciekawa ani ciekawska. Muszę posprzątać w domu, wyrzucić śmieci z głowy i przebiec ostatnie najszczęśliwsze 5 km, bo symulowana euforia uwiera bardziej niż spodnie w psi ząb z wysokim stanem. Due diligence & bankruptcy:





niedziela, 3 maja 2015

Pracownik zapasowy 84

Martwię się na zapas. Na domiar złego o tym mówię. Ale tylko niektórym i do tego płacząc w parku. A przecież wszystko będzie dobrze. Wystarczy powtórzyć to parę razy. Chociaż tak naprawdę nikogo to nie obchodzi.

sobota, 18 kwietnia 2015

Lumbago, heksenszus, postrzał

Przewidywanie przyszłości mi nie wychodzi. Jak zresztą wiele innych rzeczy. Teraz mam plan dwuletni: przeczekać.

I zaprzeczać, że nie jest źle.

sobota, 21 marca 2015

Koktajle z palemką, żar tropików i dobrodziejstwo inwentarza

Może ważne rzeczy zdarzają się na wiosnę. Zdecydowanie. Chociaż nie na taki rozwój wypadków czekałam. Ale darowanemu nie zagląda się w zęby.

Tymczasem podrzucam przepisy na grę w zielone:



# KOKTAJL SZPINAKOWE LOVE:

szpinak (liście chytrej baby) - garść
banan - jeden
sok pomarańczowy - 1/2 szklanki

Wykonanie: wszystko zblendować.



# AWOKADO MIKADO :

1/2 awokado
banan - jeden
mleko - 1/2 szklanki
cynamon* - szczypta 
miód* - łyżeczka
* opcjonalnie

Wykonanie: jw.



# KIWI MILI MILI:

seler naciowy - łodyga, dwie
kiwi - dwa owoce
miód - łyżka
woda - 1/2 szklanki

Wykonanie: jw.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


To już pojutrze. 

poniedziałek, 16 marca 2015

Ersatz und Weltschmerz

Z okazji ostatnich wolnych dni urządziłam sobie w domu festiwal filmowy. W zasadzie nadrobiłam trochę zaległości. Chociaż mój mały wewnętrzny Freud złośliwie podpowiada, że to najzwyklejsze substytuowanie. Możliwe. Ale przynajmniej nie mogłam narzekać na towarzystwo w ostatnim tygodniu: 

Sierpień w hrabstwie Osage

Bardzo dobry. Kolejna świetnie wyważona tragikomedia, do której będę wracać.
Kobiecy do szpiku kości.

Samotny mężczyzna

Bardzo estetyczny i smutny. Zastanawiam się czy bardziej podbił moje serce czy ucho. Umysł niewątpliwie wprowadził w stan katartyczny.

Jedz, módl się, kochaj

Bardzo kolorowy, ale mało finezyjny. Dużo zbliżeń na usta, w które wślizguje się makaron albo inne jedzenie. Raczej bez olśnień i utożsamień.

GranatowyPrawieCzarny

Bardzo ciemny. "Kolor, którego czasem nie rozpoznajemy, (...). Kolor, który przypomina, że czasem się mylimy, a rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają*". Przede wszystkim nie za ciemny, zapobiegający zaćmie. W sensie: bardzo dobry.
* cyt. za: http://www.filmweb.pl/Granatowy.Prawie.Czarny

Wszystkie odloty Cheyenne'a

Bardzo dziwnie przetłumaczony tytuł (org. This Must Be the Place), ale od razu polubiłam rachityczną dykcję głównego bohatera. Chociaż wolę Sorrentino w wydaniu Wielkiego piękna.

Czekolada 

Bardzo apetyczny z komentarzem podanym z offu (zawsze na plus). Kobiecy w dość miałki, jakkolwiek estetyczny sposób.

Powrót do Garden State

Bardzo przewidywalny. Ale on tak ładnie ją całował.

czwartek, 12 marca 2015

Czym odtłuścić powierzchnię przed lakierowaniem?

Najpierw pomyślałam o denaturacie. Potem padło na benzynę ekstrakcyjną. W końcu w koszyku wylądowała terpentyna balsamiczna. Co prawda producent nie zaleca jej do odtłuszczania zbyt obficie pokrytego olejem kokosowym sosnowego regału, ale nawet w castoramie potrafię być sentymentalna. Chociaż zupełnie nie szukam odpowiedzi na pytanie czym jest miłość ani czym się różni iphone 5 od 5s. Czasem tylko się zastanawiam dlaczego niektórym mówię o swoich snach. I dlaczego z niektórymi czasami rozumiem się bez słów. Ale tylko czasem się tak zastanawiam. I tylko zastanawiam.

piątek, 6 marca 2015

Zamknięcie miesiąca

Przez ponad dwa lata miesiąc kończył się w pierwszym tygodniu kolejnego. Już niedługo marzec skończy się w kwietniu, dzisiaj pora zakończyć luty. To były dwa miesiące dobrych lektur. Odkryciem ostatniego sekstantu był Zajdel i Lem, dokładniej: Paradyzja, Limes inferior i Powrót z gwiazd. I podczas gdy Zajdel bywał momentami toporny, Lem zdobył moje serce lekkością snucia dialogów i tkania sukien. Sądziłam, że bezwarunkową miłością obdarzę też Weronikę Murek, ale na razie to chyba tylko płochliwe zauroczenie. Jej Uprawa roślin południowych metodą Miczurina zatrzymuje, zastanawia, ale też czasami zatrzaskuje. Nie tylko drzwi przed nosem, ale i z impetem łapie w potrzask (niewątpliwie lektura dla dociekliwych). Wśród długich tytułów znalazł się ostatnio też: Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian Ziemowita Szczerka. Książka, która dość długo czekała na swoją kolej, a przeczytała się bardzo szybko. Odnoszę tylko wrażenie, że bardzo szybko też o niej zapomnę. Na pewno zapamiętam "ukrainizację całej Ukrainy", ale jednym słowem: dobra niezobowiązująca przyjemność. Wśród kinowych atrakcji do godnych polecenia zaliczyłabym Birdmana, Dzikie historie i Między nami dobrze jest. Słodko-gorzkie znakomite trzy tragikomedie. Nawiasem mówiąc wyśmienita była też wystawa w Zachęcie Adoracja słodyczy. Słodka para Zuzanny Janin (Słodka dziewczyna, Słodki chłopak - drut, wata cukrowa) wywołała u mnie rodzaj rzadkiego uśmiechu, który wynika z zachwytu nad genialnym w swojej prostocie konceptem. W domu z kolei uśmiechałam się podczas oglądania dwóch filmów: Smak życia 3 i Pora umierać. Jeśli tylko zaczną mnie odwiedzać Hegel i Schopenhauer mogę starzeć się samotnie.

Teraz na liście najbliższych lektur pojawiły się: 

- M. Szejnert, Usypać góry
- A. Boćkowska, To nie są moje wielbłądy
- L. Hermetz, Alicyjka
- S. de Beauvoir, Druga płeć 
- S. Lem, S. Mrożek, Listy

A nie mówiłam, że początek roku zawsze szybko mija?

wtorek, 24 lutego 2015

Tremo tremolo trololololo

Trochę tak, jakby faza lustra miała trzecie dno. Bo w tremo można zobaczyć wielokrotność całości, ale wyobrażone nigdy nie spotka się z symbolicznym. I najprawdopodobniej dlatego wszystko uparcie przeinacza się w tremolo.

piątek, 20 lutego 2015

Może być byle jak, ale żeby było dobrze

Czyli jedna z wielu złotych bułgarskich myśli. Polubiłam jeszcze: "ktoś kto umie czekać kiedyś się doczeka", "ideał jest jeden, a poza nim jest cały wszechświat" i "kogo czego fotelego". Niestety na razie moja przygoda akademickiej nauki bułgarskiego się kończy. Kończy się też ważny inny projekt. Wybrałam względne bezpieczeństwo (jeśli wszystko się ułoży). Być może będzie byle jak. Najważniejsze, że wiem czego się spodziewać (wielu dni z kubkiem melisy i dziurawca, poszukiwań EU VAT number i telefonicznych rozmów). Co jeszcze będzie? Masa przeżyć, bogactwo doznań!

Boję się tylko, że wrócę do wyjścia:

- Sprawisz, że ta żyrafa zniknie?
- Oczywiście, że tak!
- Zatem spraw, żebym i ja zniknął.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

C is for cookies

To teraz szczypta słodyczy. Dzisiaj robiłam je pierwszy raz, ale wyszły niezwykle dobrze i niezwykle szybko: CIASTECZKA Z CZEKOLADĄ (w sam raz na potworne smutki).

Zutaten:

kostka masła (200 g)
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 szklanki cukru pudru
1 jajko
tabliczka mlecznej czekolady
tabliczka białej (ewentualnie karmelowej) czekolady
odrobina mleka (w razie potrzeby)

  1. Włącz piekarnik: 200 stopni (opcja: góra-dół).
  2. Podziel czekoladę na cząstki (u mnie: każda kostka na pół).
  3. Utrzyj masło z cukrem pudrem (ważne: wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej, ale nawet jeśli masło zacznie się zbijać w grudki, to po dodaniu mąki - punkt 5. - z konsystencją powinno być już wszystko ok). 
  4. Do utartego masła z cukrem pudrem dodaj jajko i też utrzyj.
  5. Zacznij dodawać mąkę i zamień ucieranie na mieszanie (mąkę należy dodawać częściami).
  6. Dodaj proszek do pieczenia.
  7. Jeśli ciasto będzie zbyt lejące dodaj trochę mąki, jeśli wyjdzie zbyt zbite dodaj odrobinę mleka.
  8. Wrzuć czekoladę i wymieszaj.
  9. Porcje ciasta wykładaj na blasze wyłożonej papierem (ze względu na konsystencję najwygodniejsza będzie łyżka). Pamiętaj o zachowaniu odstępów :)
  10. Piecz 10-11 minut.
  Om nom nom!

niedziela, 18 stycznia 2015

Sukulenty

Potrafię zabić aloes, a co dopiero męskie zainteresowanie, więc dlaczego robić z igły widły? Trzeba się przystosować i nauczyć z tym żyć. Tym bardziej, że karawana jedzie dalej. Tym bardziej nie zamierzam już parzyć herbaty w termicznym kubku. Tym bardziej mogę pobawić się w przewidywanie przyszłości:

Scenariusz No. 1:
Stracę i znajdę pracę. Siłą woli napiszę i obronię doktorat, który tak naprawdę nie wniesie żadnych zmian w moim życiu. Przygarnę kota. Siłą woli obronię licencjat.

Scenariusz No. 2:
Stracę i znajdę pracę. Mydlana bańka pieprznie. Doktorat i licencjat sczezną w niebycie. Przygarnę kota.

Scenariusz No. 3:
Stracę i nie znajdę pracy. Sczeznę razem z doktoratem, licencjatem i kotem (którego nie przygarnę) w niebycie.

niedziela, 11 stycznia 2015

Torebka ciągle parzy

Z nowym rokiem prężnym krokiem! Długo myślałam o 2014 jak o zdychającej ostrydze. Dzisiaj przyszło mi stwierdzić, że nie było tak źle. Przede wszystkim chyba całkiem dobrze udała się realizacja planu teatralnej reaktywacji mojego życia. Z zobaczonych: "Wiśniowy sad", "Mistrz i Małgorzata", "Iluzje", "Bez wyjścia", "Rzecz o banalności miłości", "Baldanders""Dowód na istnienie drugiego", "Ożenek" pierwsze miejsce przyznałabym "Iluzjom" (polecam i pójdę drugi raz jak bonie dydy). Bardzo się cieszę, że mogłam też odkryć Teatr Malabar Hotel (oglądanie i słuchanie Marcina Bikowskiego to czysta przyjemność). Do wizualnych olśnień zeszłego roku bezapelacyjnie należy również "Wielkie piękno" (P. Sorrentino, 2014) oraz "Amarcord" (F. Fellini, 1973). Dobrze było też odkryć na nowo balet ("Romeo i Julia"). Po niemal 20 latach nie zajmowało już mnie przede wszystkim liczenie kryształów w żyrandolach, a przerwa nie wydawała się tak zbawienna. Z przeczytanych do najważniejszych, bez zaskoczeń dla samej siebie, zaliczyłabym "Wschód" Stasiuka, ale też: "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Aleksijewicz, "Bukareszt. Kurz i krew" Rejmer oraz "Mundrą" Szwed. Muzycznie mogłam usłyszeć na żywo Daughter, Foals i Parov Stelar. Życiowo udało mi się: przebiec 10 km i dostać za to medal :) (niestety po tym fakcie odpuściłam bieganie, co trzeba będzie zmienić w 2015); dostać się na bułgarystykę, która sprawia mi dużo frajdy oraz wziąć udział w zbiórce (i namówić do niej znajomych) książek dla pacjentów oddziału onkologicznego. Wiele radości sprawiło mi też przemierzanie połowy "Wielkiego Szlaku Beskidzkiego" oraz upajanie się belgijskim piwem.

Co dalej? Na pewno chciałabym skoczyć ze spadochronem i nauczyć się irlandzkiego tańca. Ale nie są to postanowienia na 2015, a na najbliższy czas.

W planach na najbliższy czas też są:

1) "Wielkie oczy"
2) "Dzikie historie"
3) "Między nami dobrze jest"
4) "Szczury"
5) wystawa Chrisa Niedenthala "1973 - 1989. Wybrane Fotografie"
6) wystawa "Adoracja słodyczy"
7) wystawa "Postęp i higiena"
8) donacja krwi